Czy komuś z czytelników przyszłoby do głowy, że "kupując samochód, lodówkę, pralkę, odkurzacz (...) finansuje pośrednio i nieświadomie nielegalne wycinanie lasów Amazonii"? To stwierdzenie z najnowszej książki Artura Domosławskiego wstrząsnęło mną. Po przeczytaniu reportażu całkiem inaczej patrzę teraz na cichą (niemedialną), krwawą wojnę domową o amazońskie ziemie i dobra, z dala od polskiej granicy i kontynentu europejskiego.
Książka wciąga już od pierwszych zdań, zaczyna się niczym kryminał – zbrodnie, pogróżki, afery, przekręty itd. Żadne spośród wydarzeń opisanych w książce nie jest fikcją – w Amazonii codziennie giną ludzie! Wraz z autorem przeprowadzimy śledztwo, docierając do motywów, powiązań, zależności biznesowych między koncernami a osobami na szczeblach władzy, które lekceważą życie i zdrowie ludzi oraz ochronę dziewiczej przyrody. W ich świecie liczą się tylko te wartości, które są mierzalne według wskaźników finansowego dochodu.
Zapewniam, że z każdą stroną książki otworzą Wam się szerzej oczy z niedowierzania i grozy opisywanych zdarzeń. Wraz z kolejnymi odsłonami nazwisk i liczb zamordowanych, nazw firm uwikłanych w proceder zagrabiania naturalnych zasobów Ameryki Południowej, ujrzycie skalę tej wielopiętrowej "zbrodni doskonałej". Oprócz nielegalnej wycinki lasów deszczowych Amazonii, autor porusza także problem nadmiernej eksploatacji złota powodującej zanik wody w rzekach i strumieniach oraz kwestię szkodliwego dla życia ludzi i zwierząt wydobywania ropy w Ekwadorze.
"Dopiero kiedy człowiek zatruje ostatnią rzekę, zetnie ostatnie drzewo, zabije ostatnią rybę, uświadomi sobie, że nie da się zjeść pieniędzy" - takie transparenty widnieją wśród protestujących autochtonów amazońskiej ziemi. Ta prawda bije po oczach. Ale nie wzrusza ludzi wielkiego biznesu.
"Śmierć w Amazonii" dokonuje się na naszych oczach – to śmierć przyrody i ludzi, którzy walczą o nią, dla nas, naszych dzieci...
Przeczytajcie i bądźcie świadomymi konsumentami.