W innej konwencji życie jest nie do zniesienia". Niemniej jednak śledzenie historii Soni to trudna i wymagająca lektura; ból wyzierający z opowieści jest odczuwalny dla czytelnika, pozostawia ślad, podobnie jak twarz Soni, która "zstąpiła z ikony: brązowa, czerstwa, popękana, bez znaczenia i kłamstwa (...). Bo twarz Soni to twarz po prostu: widać, że coś przeżyła, widać, że coś marzyła (...)". Wraz z kolejnymi stronami książki twarz wiejskiej kobiety rozkwita pod wpływem wspomnień, a czytelnik zapada się w smutku i żalu nad jej losem.
Konstrukcja nowej książki Ignacego Karpowicza jest tak pomyślana, by ułatwić czytelnikowi wejście w świat bolesnej historii tytułowej bohaterki. Fabuła i wysublimowane wydanie utworu posiadają dużo pustych miejsc na "oddech" i "przestrzeń", tak potrzebnych, by ochłonąć po emocjonalnym i estetycznym wstrząsie. Rola Igora nie sprowadza się do biernego słuchania; to dzięki jego specyficznej recepcji opowieści Sońki, czytelnik odbierze ją jako swoisty teatr życia.
Przyznam się, że mój czytelniczy świat byłby ubogi bez "Sońki". Wysłuchajcie historii podlaskiej szeptuchy...
Rada: Smakować książkę zdanie po zdaniu. Nie pochłaniać w jeden wieczór.